środa, 28 listopada 2012

    Budzę się, a za oknem deszcz, ciemno, brak życia. Myślę : trzeba wstać, ale po co, gdzie znaleźć motywację? W głowie mam dziwne myśli i fakt, że cały dzień pracy przede mną. Chce się ukryć, ale nie mogę. Natłok różnych sytuacji powoduje, że znowu chcę się schować. Ktoś ciągle czegoś wymaga, prosi, komunikuje. Nie mam siły, ani motywacji do działania. Mija cały dzień, a na biurku ciągle leży masa niezałatwionych rzeczy. * Od jutra będę bardziej zorganizowana, uporządkowana*, powtarzam tak każdego dnia spoglądając na tą stertę książek, zeszytów, karteczek z zapiskami * co jeszcze muszę zrobić*. Taka mała motywacja, która i tak nic nie daje. Hm.. może czas zainwestować w kalendarz? Kładąc się do łóżka, przybywa masa myśli. Co ja mam z tego pośpiechu w jakim żyję? Dlaczego nie potrafię zorganizować tego inaczej? I tak przez dwie godziny. Dobra, koniec tego wpisu. Trzeba się w końcu wziąć za te lekcje. Mam nadzieję, że do świąt wszystko się jakoś ustabilizuje. Nie jest jeszcze najgorzej, ale mogłoby się coś zmienić. Tak więc, jeszcze tylko trzy tygodnie mojej męki i długo wyczekiwane wolne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz