środa, 6 maja 2015

Majówka minęła mi tak szybko. Rozpoczęła się najlepiej jak mogła. Przyjechała moja Agacia, czyli leżenie do 13, wstanie tylko na obiad, życie w największym syfie, jedzenie najbardziej kalorycznego żarcia jakie jest w domu. Nasz stały, obowiązkowy plan. Później już było bardziej rodzinnie, na spokojnie. Pod koniec przewinął się grill. Było miło i w dobrym towarzystwie. Teraz tylko byle do weekendu :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz